Rozdział pisany przy akompaniamentach playlisty<~ polecam z całego serca, piosenki Kelly Clarkson , ona jest niesamowita, playlista utworzona specjalnie na potrzeby pisania;). A teraz zapraszam na rozdział;)
~~~~*~~~~
Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w miejsce gdzie przed chwilą był Adrian próbując zrozumieć jak to możliwe, że zniknął. Nagle w oddali zauważyłam jakieś poruszenie. Gdy podniosłam wzrok, ujrzałam jak wilk upada na skutek lodowej kuli wystrzelonej w jego stronę przez Adriana, który w tej chwili pomaga wstać Bartkowi. Blondyni zamieniają między sobą słowa, po czym Majs odwraca się w moją stronę i się uśmiecha do mnie. Czuję nieopisaną ulgę widząc, że nic mu się nie stało. Niższy z blondynów trącił Bartka łokciem i wskazał na Riviera, który w tej chwili zaczął szalony bieg na Adriana. Maris w ostatniej chwili odepchnął go a sam poraził Billa swoją tarczą. Wilk potężnie zawył i z nienawiścią spoglądał na Bartka. Adrian wykorzystując fakt, że Bill skupił swoją uwagę na wyższym blondynie kopnął go odrzutowym kopem z pełnego obrotu. Wilkołak przeleciał nade mną i upadł dobre 5 metrów z tyłu. Odwróciłam się w stronę chłopaków i zobaczyłam, że Bartek biegnie w moją stronę a Adrian ze strachem patrzy na mnie. Coś było nie tak i ja to wyraźnie czułam. 'Uważaj! Uciekaj! Za tobą!', krzyczał mi w myślach Adrian. Momentalnie się odwróciłam i o mało co bym dostała laserem. Miałam szczęście, bo zdołałam go uniknąć, ale Bartek już tego szczęścia nie miał, gdyż został nim postrzelony.
Ze strachem popatrzyłam na Adriana, który był w nie mniejszym szoku co ja. 'Uważaj, za tobą!'. Po tych słowach usłyszałam uderzenia łap o ziemię i zobaczyłam Billa, który biegł prosto na mnie. Już nie wyglądał jak ogromny wilk, teraz jego wygląd był jeszcze straszniejszy niż dotychczas. Sierść była koloru ciemnej prawie czarnej czerwieni, oczy płonęły mu żywym ogniem i wyglądał jak wcielenie demona. Z oczu co chwilę strzelały lasery. Kurzyło się z niego jakimś pyłem nieznanego pochodzenia. Pierwszy raz widziałam coś takiego, ale to nie było wcale miłe doznanie i nikomu nie życzę takiego spotkania. To żadna przyjemność spotkać wcielonego demona, który szarżuje wprost na ciebie z nienawiścią w oczach. Jeden z jego laserów trafił mnie w prawą dłoń. Ból był tak okropny, że prawie od niego nie zemdlałam. Myślałam, że za chwilę będzie już po mnie. Riviera był już bardzo blisko mnie. Z przerażenia zamknęłam oczy i zasłoniłam się rękoma. Sekundę później usłyszałam obok siebie ogłuszający wybuch a potem już była tylko cisza
. Jeżeli tak wyglądała śmierć to ja umarłam jedną z najlepszych śmierci, bo bezbolesną. Nadal miałam zamknięte oczy i byłam w tej samej pozycji. Nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i wystraszona otworzyłam oczy.
-Udało Ci się. Pokonałaś go.- usłyszałam to z ust Adriana, który zmaterializował się przede mną, po czym mnie przytulił. Nie spodziewałam się tego po nim. Wciąż nie docierało do mnie co się przed chwilą stało. Chłopak odsunął się ode mnie i pokazał ruchem ręki bym spojrzała w miejsce gdzie przed chwilą był Bill. Gdy się odwróciłam nie zobaczyłam nic oprócz górskiej łąki, w niektórych miejscach można było dostrzec pozostałości czarnego pyłu. Po Billu nie było zaś śladu.
-Gdzie on jest.- powiedziałam z niepokojem i zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Swój wzrok zatrzymałam dopiero na oczach Adriana, który parzył na mnie z wyczekiwaniem.
-Nie ma go. Pokonałaś go.- odpowiedział spokojnie, delikatnie się uśmiechając przy tym.
-Jak to go nie ma? Ale jak ja go pokonałam? Przecież ja nie zrobiłam. Gdzie on zniknął? Co to był za wybuch? Jakim cudem Ty się tak przemieszczasz?- zaczęłam zadawać pytania z prędkością światła. Byłam spanikowana. Blondyn próbował mnie uspokoić, lecz ja już nie dawałam rady.
-Co tu się właściwie dzieje? Jak? Jak?- dodałam z rozpaczom. Z bezsilności cisnęły mi się do oczu łzy. Adrian popatrzył na mnie z bólem w oczach. Jemu też było ciężko. Współczuł mi. Z żalu nie wiedziałam już co sama robię i przytuliłam się do niego. Myślałam, że mnie odtrąci, lecz on tylko bardziej mnie do siebie przyciągnął i oparł swoją głowę na mojej.
-Bałem się o Ciebie. Kiedy widziałem, że Riviera zmienił się w swoją prawdziwą naturę myślałem, że będzie już po tobie. W tamtej chwili to ja spanikowałem i ze strachu stałem jak sparaliżowany.- wyszeptał chowając twarz w moje włosy. To były piękne słowa. Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby ktokolwiek tak do mnie mówił.
-Naprawdę?- spytałam czując się w jego ramionach najbezpieczniej na świecie.
-Tak. Staram się ze wszystkich sił byś była ze mną bezpieczna.- odpowiedział to tak szczerze, że łzy lecące z moich oczy jeszcze bardziej zamoczyły jego koszulę.
-Dziękuję.- powiedziałam ledwo słyszalnie, ale wiedziałam, że i tak usłyszał. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki otoczenia. Powoli zaczęłam odpływać, kiedy resztkami świadomości usłyszałam cichy szept.
-Kocham Cię.- wypowiedziane przez Adriana w taki sposób, że od razu zrobiło mi się cieplej na sercu ze świadomościom, że jeszcze dla kogoś coś znaczę.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że leżę załzawiona we własnym łóżku. To nie może być prawda, ja nie mogłam śnić, to nie mógł być sen. Za dokładny był, za dużo się w nim działo. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko mi się tylko śniło. Chwilę później zadzwonił mi budzik. Przeklęte urządzenie, chociaż piosenkę ustawioną na niego lubię i jest jedną z moich ulubionych. No dobra dosyć tego dobrego jest 06:00, trzeba wstawać by się nie spóźnić na... ósmą. Ta wy też chyba czujecie ten sarkazm. Z żalem sięgnęłam po telefon by wyłączyć alarm, kiedy zauważyłam, że moja prawa dłoń jest cała we krwi. Przez chwilę siedziałam jak zahipnotyzowana wpatrując się w swoją rękę ze zdziwieniem. Co ja takiego musiałam w nocy robić żeby się tak zranić? Z dołu usłyszałam krzyk ojca bym wyłączyła jak to on powiedział "cholerny budzik", ob. on nie znosi tej piosenki. Co ja na to poradzę, że on nie lubi Lindsey Stirling. Krzyki powtórzyły się jeszcze kilka razy a w międzyczasie usłyszałam kroki. Szybko wyłączyłam budzik i zablokowałam powtarzania go i uciekłam do łazienki. Gdy przemyłam rękę zimnom wodą, zauważyłam, że rana nie jest taka byle jaka i na pewno nie mogłam sobie jej zrobić podczas snu. W tym wypadku zupełnie nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Kiedy przywróciłam się do porządku, szybko opatrzyłam sobie rękę gazą i bandażem, umyłam zęby i wyszłam z łazienki po ubrania do szkoły. Kiedy skończyłam, do pokoju pomalować się. Coś czułam, że ten dzień będzie należał do jednego z tych bardziej męczących niż zwykle i dlatego zdecydowałam się tylko na zwykłą kreskę i wodoodporny tusz na wszelki wypadek. Zrobiłam sobie prostą fryzurę i do dopełnienia wyglądu przeleciałam błyszczykiem po ustach. Teraz została mi najtrudniejsza czynność ze wszystkich do tej pory a mianowicie spakowanie książek do torby. Ktoś widząc mnie powiedziałby, że chyba malowanie powinno być dla mnie najtrudniejsze, ale nic z tego. Jestem osobą oburęczną i większość rzeczy robię lewą ręką. Co prawda na co dzień piszę prawą, ale lewą też dam obie radę. Kiedy skończyłam wszystkie czynności, spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że jest już 07:10 i zostało mi już tylko 5 minut do wyjścia. Spanikowana(tak jestem straszną panikarą, stres źle na mnie działa) chwyciłam torbę i szybko zeszłam po schodach na dół. W pośpiechu zjadłam jogurt i z braku czasu i weny chwyciłam pierwsze lepsze owoce i butelkę wody. Ubrałam buty i kurtkę i dosłownie w drzwiach wróciłam się po klucze leżące na ladzie, po drodze łapiąc torbę i leżącej na niej czapkę. W windzie założyłam czapkę i sprawdziłam czas, 20 po, super znowu wyszłam za późno. Idąc na przystanek prawie nie przejechało mnie auto, kiedy przechodziłam przez ulicę. Tego było już za wiele, nic mi się dzisiaj nie udawało i wszystko przeciwko mnie. Z bezsilności do losu rzuciłam torbą i usiadłam chowając głowę w rękach. Wiatr porwał moją czapkę i rozwiewał na wszystkie strony moje blond włosy, lecz mnie to w ogóle w tej chwili nie obchodziło. Niespodziewanie poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Pod wpływem doznań z nocy ze strachu podskoczyłam i wystraszona spojrzałam przed siebie. Na przeciwko mnie kucał Adrian z moją zgubą (czytaj czapką) w ręku.
-Wszystko w porządku Jessica?- spytał nie kryjąc niepokoju.
-Tak, nie, tak, nie...- odpowiadałam na zmianę sama nie wiedząc co chciałam powiedzieć. Chłopak przez cały czas mi się uważnie przypatrywał. Pod naporem jego wzroku opuściłam głowę.
-Spójrz na mnie- poprosił, lecz ja nie potrafiłam na niego patrzeć w tamtej chwili. Blondyn delikatnie podniósł moją głowę i głęboko popatrzył w moje oczy.
-Chodzi Ci o to co się stało w nocy?- spytał uważnie mi się przypatrując. Spuściłam wzrok i niepewnie pokiwałam głową. Skąd on wiedział co mi się śniło? Z drugiej strony sama przecież sobie ręki nie rozwaliłam. Kiedy tak myślałam Adrian wziął moją prawą dłoń w swoje.
-Kto Ci to zrobił?- spytał przejęty. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież jak się obudziłam rana już była i cały czas miałam jej obraz w głowie. Od tego widoku robiło mi się powoli słabo. Jestem osobą, która mdleje na sam widok krwi, więc dziwię się jak rano zdołałam wytrzymać. Adrian poruszył się niespokojnie.
-Riviera trafił Cię jednym ze swoich laserów.- odzywa się a ja w szoku nie wiem co powiedzieć, więc otwieram tylko usta.
-To nie był żaden sen.- dodaje a ja już zupełnie nie wiem co mam o tym myśleć.
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Hello! Witam was bardzo serdecznie w Niedzielę Wielkanocną!
No ale ja nie o tym. Jak wam się podoba rozdział? Zadaję sobie sprawę, te dwa rozdziały są dłuższe od poprzednich. Podsumowując, bo z ciekawości zrobiłam sobie taką małą "statystykę" z ciekawości i policzyłam wszystkie linijki w poszczególnych rozdziałach i oto moje wyniki:
Tak wiem, sporo namieszałam w tych dwóch rozdziałach(zważ, że wstawiam je jednocześnie), ale mam nadzieję, że jakoś je ogarniecie i przypadną wam do gustu. Naprawdę się starała
m by były fajne. Kiedy je piszę na brudno, każdy rozdział mi się podoba, ale jak przychodzi do publikacji to nagle Tyśce(mój prywatny pseudonim) się nic nie podoba, także ocenę pozostawiam wam a ja zabieram się za pisanie "piątki", bo jestem na fali weny;).
Ps. Jakby ktoś czegoś nie rozumiał to pisać w komentarzach a ja postaram się wszystko wyjaśnić(o ile nie jest to wątek znaczący;)
Ps.2 No tak wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Przypominam, że jeżeli w jakimś rozdziale pojawi się nowa postać-taka "trójka" na przykład to ona pojawia się potem automatycznie w Personen. To tak tylko na zaś, bo przewiduję powiększenie składu bohaterów;)
Jessi;)
Ze strachem popatrzyłam na Adriana, który był w nie mniejszym szoku co ja. 'Uważaj, za tobą!'. Po tych słowach usłyszałam uderzenia łap o ziemię i zobaczyłam Billa, który biegł prosto na mnie. Już nie wyglądał jak ogromny wilk, teraz jego wygląd był jeszcze straszniejszy niż dotychczas. Sierść była koloru ciemnej prawie czarnej czerwieni, oczy płonęły mu żywym ogniem i wyglądał jak wcielenie demona. Z oczu co chwilę strzelały lasery. Kurzyło się z niego jakimś pyłem nieznanego pochodzenia. Pierwszy raz widziałam coś takiego, ale to nie było wcale miłe doznanie i nikomu nie życzę takiego spotkania. To żadna przyjemność spotkać wcielonego demona, który szarżuje wprost na ciebie z nienawiścią w oczach. Jeden z jego laserów trafił mnie w prawą dłoń. Ból był tak okropny, że prawie od niego nie zemdlałam. Myślałam, że za chwilę będzie już po mnie. Riviera był już bardzo blisko mnie. Z przerażenia zamknęłam oczy i zasłoniłam się rękoma. Sekundę później usłyszałam obok siebie ogłuszający wybuch a potem już była tylko cisza
. Jeżeli tak wyglądała śmierć to ja umarłam jedną z najlepszych śmierci, bo bezbolesną. Nadal miałam zamknięte oczy i byłam w tej samej pozycji. Nagle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i wystraszona otworzyłam oczy.
-Udało Ci się. Pokonałaś go.- usłyszałam to z ust Adriana, który zmaterializował się przede mną, po czym mnie przytulił. Nie spodziewałam się tego po nim. Wciąż nie docierało do mnie co się przed chwilą stało. Chłopak odsunął się ode mnie i pokazał ruchem ręki bym spojrzała w miejsce gdzie przed chwilą był Bill. Gdy się odwróciłam nie zobaczyłam nic oprócz górskiej łąki, w niektórych miejscach można było dostrzec pozostałości czarnego pyłu. Po Billu nie było zaś śladu.
-Gdzie on jest.- powiedziałam z niepokojem i zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Swój wzrok zatrzymałam dopiero na oczach Adriana, który parzył na mnie z wyczekiwaniem.
-Nie ma go. Pokonałaś go.- odpowiedział spokojnie, delikatnie się uśmiechając przy tym.
-Jak to go nie ma? Ale jak ja go pokonałam? Przecież ja nie zrobiłam. Gdzie on zniknął? Co to był za wybuch? Jakim cudem Ty się tak przemieszczasz?- zaczęłam zadawać pytania z prędkością światła. Byłam spanikowana. Blondyn próbował mnie uspokoić, lecz ja już nie dawałam rady.
-Co tu się właściwie dzieje? Jak? Jak?- dodałam z rozpaczom. Z bezsilności cisnęły mi się do oczu łzy. Adrian popatrzył na mnie z bólem w oczach. Jemu też było ciężko. Współczuł mi. Z żalu nie wiedziałam już co sama robię i przytuliłam się do niego. Myślałam, że mnie odtrąci, lecz on tylko bardziej mnie do siebie przyciągnął i oparł swoją głowę na mojej.
-Bałem się o Ciebie. Kiedy widziałem, że Riviera zmienił się w swoją prawdziwą naturę myślałem, że będzie już po tobie. W tamtej chwili to ja spanikowałem i ze strachu stałem jak sparaliżowany.- wyszeptał chowając twarz w moje włosy. To były piękne słowa. Jeszcze nigdy nie słyszałam żeby ktokolwiek tak do mnie mówił.
-Naprawdę?- spytałam czując się w jego ramionach najbezpieczniej na świecie.
-Tak. Staram się ze wszystkich sił byś była ze mną bezpieczna.- odpowiedział to tak szczerze, że łzy lecące z moich oczy jeszcze bardziej zamoczyły jego koszulę.
-Dziękuję.- powiedziałam ledwo słyszalnie, ale wiedziałam, że i tak usłyszał. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki otoczenia. Powoli zaczęłam odpływać, kiedy resztkami świadomości usłyszałam cichy szept.
-Kocham Cię.- wypowiedziane przez Adriana w taki sposób, że od razu zrobiło mi się cieplej na sercu ze świadomościom, że jeszcze dla kogoś coś znaczę.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że leżę załzawiona we własnym łóżku. To nie może być prawda, ja nie mogłam śnić, to nie mógł być sen. Za dokładny był, za dużo się w nim działo. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko mi się tylko śniło. Chwilę później zadzwonił mi budzik. Przeklęte urządzenie, chociaż piosenkę ustawioną na niego lubię i jest jedną z moich ulubionych. No dobra dosyć tego dobrego jest 06:00, trzeba wstawać by się nie spóźnić na... ósmą. Ta wy też chyba czujecie ten sarkazm. Z żalem sięgnęłam po telefon by wyłączyć alarm, kiedy zauważyłam, że moja prawa dłoń jest cała we krwi. Przez chwilę siedziałam jak zahipnotyzowana wpatrując się w swoją rękę ze zdziwieniem. Co ja takiego musiałam w nocy robić żeby się tak zranić? Z dołu usłyszałam krzyk ojca bym wyłączyła jak to on powiedział "cholerny budzik", ob. on nie znosi tej piosenki. Co ja na to poradzę, że on nie lubi Lindsey Stirling. Krzyki powtórzyły się jeszcze kilka razy a w międzyczasie usłyszałam kroki. Szybko wyłączyłam budzik i zablokowałam powtarzania go i uciekłam do łazienki. Gdy przemyłam rękę zimnom wodą, zauważyłam, że rana nie jest taka byle jaka i na pewno nie mogłam sobie jej zrobić podczas snu. W tym wypadku zupełnie nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Kiedy przywróciłam się do porządku, szybko opatrzyłam sobie rękę gazą i bandażem, umyłam zęby i wyszłam z łazienki po ubrania do szkoły. Kiedy skończyłam, do pokoju pomalować się. Coś czułam, że ten dzień będzie należał do jednego z tych bardziej męczących niż zwykle i dlatego zdecydowałam się tylko na zwykłą kreskę i wodoodporny tusz na wszelki wypadek. Zrobiłam sobie prostą fryzurę i do dopełnienia wyglądu przeleciałam błyszczykiem po ustach. Teraz została mi najtrudniejsza czynność ze wszystkich do tej pory a mianowicie spakowanie książek do torby. Ktoś widząc mnie powiedziałby, że chyba malowanie powinno być dla mnie najtrudniejsze, ale nic z tego. Jestem osobą oburęczną i większość rzeczy robię lewą ręką. Co prawda na co dzień piszę prawą, ale lewą też dam obie radę. Kiedy skończyłam wszystkie czynności, spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że jest już 07:10 i zostało mi już tylko 5 minut do wyjścia. Spanikowana(tak jestem straszną panikarą, stres źle na mnie działa) chwyciłam torbę i szybko zeszłam po schodach na dół. W pośpiechu zjadłam jogurt i z braku czasu i weny chwyciłam pierwsze lepsze owoce i butelkę wody. Ubrałam buty i kurtkę i dosłownie w drzwiach wróciłam się po klucze leżące na ladzie, po drodze łapiąc torbę i leżącej na niej czapkę. W windzie założyłam czapkę i sprawdziłam czas, 20 po, super znowu wyszłam za późno. Idąc na przystanek prawie nie przejechało mnie auto, kiedy przechodziłam przez ulicę. Tego było już za wiele, nic mi się dzisiaj nie udawało i wszystko przeciwko mnie. Z bezsilności do losu rzuciłam torbą i usiadłam chowając głowę w rękach. Wiatr porwał moją czapkę i rozwiewał na wszystkie strony moje blond włosy, lecz mnie to w ogóle w tej chwili nie obchodziło. Niespodziewanie poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Pod wpływem doznań z nocy ze strachu podskoczyłam i wystraszona spojrzałam przed siebie. Na przeciwko mnie kucał Adrian z moją zgubą (czytaj czapką) w ręku.
-Wszystko w porządku Jessica?- spytał nie kryjąc niepokoju.
-Tak, nie, tak, nie...- odpowiadałam na zmianę sama nie wiedząc co chciałam powiedzieć. Chłopak przez cały czas mi się uważnie przypatrywał. Pod naporem jego wzroku opuściłam głowę.
-Spójrz na mnie- poprosił, lecz ja nie potrafiłam na niego patrzeć w tamtej chwili. Blondyn delikatnie podniósł moją głowę i głęboko popatrzył w moje oczy.
-Chodzi Ci o to co się stało w nocy?- spytał uważnie mi się przypatrując. Spuściłam wzrok i niepewnie pokiwałam głową. Skąd on wiedział co mi się śniło? Z drugiej strony sama przecież sobie ręki nie rozwaliłam. Kiedy tak myślałam Adrian wziął moją prawą dłoń w swoje.
-Kto Ci to zrobił?- spytał przejęty. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież jak się obudziłam rana już była i cały czas miałam jej obraz w głowie. Od tego widoku robiło mi się powoli słabo. Jestem osobą, która mdleje na sam widok krwi, więc dziwię się jak rano zdołałam wytrzymać. Adrian poruszył się niespokojnie.
-Riviera trafił Cię jednym ze swoich laserów.- odzywa się a ja w szoku nie wiem co powiedzieć, więc otwieram tylko usta.
-To nie był żaden sen.- dodaje a ja już zupełnie nie wiem co mam o tym myśleć.
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Hello! Witam was bardzo serdecznie w Niedzielę Wielkanocną!
No ale ja nie o tym. Jak wam się podoba rozdział? Zadaję sobie sprawę, te dwa rozdziały są dłuższe od poprzednich. Podsumowując, bo z ciekawości zrobiłam sobie taką małą "statystykę" z ciekawości i policzyłam wszystkie linijki w poszczególnych rozdziałach i oto moje wyniki:
- Rozdział 1- 54 linijek
- Rozdział 2- 50 linijek
- Rozdział 3- 122 linijek
- Rozdział 4- 151 linijek
Tak wiem, sporo namieszałam w tych dwóch rozdziałach(zważ, że wstawiam je jednocześnie), ale mam nadzieję, że jakoś je ogarniecie i przypadną wam do gustu. Naprawdę się starała
m by były fajne. Kiedy je piszę na brudno, każdy rozdział mi się podoba, ale jak przychodzi do publikacji to nagle Tyśce(mój prywatny pseudonim) się nic nie podoba, także ocenę pozostawiam wam a ja zabieram się za pisanie "piątki", bo jestem na fali weny;).
Ps. Jakby ktoś czegoś nie rozumiał to pisać w komentarzach a ja postaram się wszystko wyjaśnić(o ile nie jest to wątek znaczący;)
Ps.2 No tak wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Przypominam, że jeżeli w jakimś rozdziale pojawi się nowa postać-taka "trójka" na przykład to ona pojawia się potem automatycznie w Personen. To tak tylko na zaś, bo przewiduję powiększenie składu bohaterów;)
Jessi;)
Witam :) Przeczytałam ten rozdział, ale nie ogarniam całej fabuły, dlatego w najbliższym czasie postaram się nadrobić poprzednie rozdziały. Mała wskazówka na polepszenie czytania, zmień czcionkę :) Jest trochę za duża i polskie znaki takie jak np. "ą", "ź" itd. są napisane jakby innym rodzajem czcionki, a to przeszkadza :) Po tym rozdziale mogę powiedzieć jedynie, że czyta się lekko i przyjemnie, to tyle :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHm… myślę, że gdybym nie była autorem to sama bym nie zabardzo wiedziała o co chodzi czytając rozdział w trakcie akcji.
UsuńCzcionka-eh mój odwieczny problem, no ale dobra postaram się ją jakoś zmienić
Nardzo cieszy mnie, że czyta się to moje coś przyjemnie i lekko, bo muszę przyznać przed każdym opublikowaniem mam poważne wątpliwości co do tego i czytam go tak długo aż mam go dość:)
Jessi;)
Hej!
OdpowiedzUsuńA więc to nie był sen! :) Z jednej strony się cieszę, bo Adrian naprawdę powiedział jej, że ja kocha, ale z drugiej.., boję się o bohaterkę. Te zwierzę, czy cokolwiek by to nie było, opisałaś to tak, że mało mi serce nie stanęło, serio. Nie wiem, co miała znaczyć ta scena walki, ale mam nadzieję, że wkrótce się dowiem, już nie mogę się doczekać kolejnego.
Jeśli chodzi o błędy to kilka wyłapałam. Czasami źle piszesz końcówki; "zimnom" zamiast "zimną" i jeszcze jedno zdanie mi się rzuciło w oczy: "Idąc na przystanek prawie nie przejechało mnie auto" to jest błednie, bo wychodzi na to, że auto szło na przystanek i mało jej nie przejechało XD Mam nadzieję, że się nie obrazisz za ten wywód :)
Ogółem historia bardzo mi się podoba i będę tu często wpadać, a jeśli chcesz, zapraszam tez do mnie:
http://wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/
Też fantasy :D
Pozdrawiam i mnóstwo weny życzę :**
Juliet
PS. Też uwielbiam Kelly Clarkson ;D
No, bo mi się przez chwilę telefon zacioł~nieważne
UsuńA Adrian Adrian o to chodzi, no cóż miał swoje powody by tak powiedzieć, ale o tym się niedługo dowiesz. Jedyne co mogę o nim powiedzieć to to, że mówiłszczeże;)
Co tam jeszcze napisałaś(komentuje na telefonie a jest to niezbyt wygodne:/)ach Bill no tak istota zagadka, nie mogę powiedzieć Ci zabardzo kim jest bo dowiesz się tego w następnym rozdziale. Powód bitwy(swoją drogą pisałam ją pierwszy raz i myślałam, że to totalna klapa) wyjaśni się trochę później;)
Co do błędów to nad nimi pracuję. Szczeże to na codzień mam problemy z końcówkami i pisownią, ale dzięki za spostrzeżenie błędów, nie, nie jestem zła
W wolnej chwili z chęcią do Ciebie zajrze;)
Jessi;)
Nie ty jedyna piszesz krótkie rozdziały. Spójrz na mnie nigdy nie przekroczyłam czterech stron..... Masakra.
OdpowiedzUsuńLindsey Stirling- Jeżeli ją lubisz to już na dzień dobry masz u mnie buziaka i uścisk. Jak ja ją uwielbiam....
A teraz czytaj uważnie bo jest ważna sprawa: Wybierz inną czcionkę w tej nie ma polskich znaków. Chyba. W każdym razie normalne litery są spoko ale takie typu ą ę są zmienione i czasem dziwne rzeczy czytając mi wychodzą..... (Powiem ci coś w tajemnicy : Ja też na początku miałam taką kijową czcionkę)
Tak czy siak już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
Pozdrawiam i weny życzę
Little Shadow
Lindsey jest boska ja ją po prostu uwielbiam;)
UsuńCzcionka-eeeeh moja apokalipsa, tysiąc razy już ją zmieniałam… a i tak jest zła:/ czemu nie ma fajnych czcionek z polskimi znakami~nevermind
Czyli wychodzi na to, że jednak umiem pisać opowiadania:)
Jessi;)
Hejo! :3 Pozwól, że tutaj skomentuję te dwa rozdziały (:
OdpowiedzUsuńObie notki były mega i strasznie mi się podobały! Czytałam je z zapartym tchem! Mówiłaś mi, że będzie bitwa i tak szukałam wolnego czasu, że aż w końcu go znalazłam! Jestem z siebie dumna! :D Ale wracając do tematu! :3 Zaskoczyłaś mnie tym, że Bill stał się wilkołakiem. No wiesz. Wcześniej nie było o nim mowy, ale ja byłam pewna, że on będzie jakimś człowiekiem,a tu taka niespodzianka xD
O jej! Nabrałam sporej sympatii do Adriana. Bardzo go polubiłam i coś mam takie przeczucie, że on może coś czuć więcej do Jessicy. Utwierdza mnie z tym fakcie to, że tak bardzo się o nią martwi (:
Hehe. Zaskoczyłaś mnie tym, że był to sen. No może nie był, bo później ona się obudziła i ja takie wielkie Wow - gdybyś widziała moją minę, to byś padła xD - ale jednak to nie był sen i... Jestem bardzo ciekawa, jak ona znalazła się w swoim łóżku? Przypadek? Nie sądzę xD
Wiesz? Tak naprawdę to zastanawia mnie, kim jest Adrian. No bo chyba zwykłym człowiekiem to nie. Mam bynajmniej takie przeczucie i wydaje mi się, że on może czytać w myślach xD A kim jest Jessi? Ech. Tyle pytań, a zero odpowiedzi :D
To czekam kochana na kolejną fenomenalną notkę! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
madziula0909
Odpowiedź na pytania kimjest:
UsuńBill
Adrian
Bartek
Jessica znajdziesz w następnym rozdziale;) . Cieszę się niezmiernie, że bitwa się podobała bo ja jak wiesz do tej pory nie jestem do niej przekonana i mam do niej sporo wątpliwości. Za bardzo nie mam Ci co mówić… bo kurde zaraz się wygadam(i tak się jużwygadałam Ci na priv:/)
Jessi;)
Szkoda, że rozdziały są tak krótkie. Może kiedyś uda Ci się napisać coś dłuższego? :)
OdpowiedzUsuńKrótkie? Ja myślałam, że są za długie i je ucinałam, poza tym pierwszą wersję piszę zawsze w zeszycie i nie za bardzo wiem ile tego wyjdzie jak to przepiszę. Ale faktycznie masz rację pisze za krótkie te rozdziały i postaram się żeby siódemka była dłuższa, bo szóstka jest już gotowa teraz ją tylko przepisuję;)
UsuńCzarownica Jessi
Rozdział super :) takie słodkie powiedział jej że ją kocha słodkie XP
OdpowiedzUsuń