poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 5

Po raz kolejny w tak krótkim byłam w szoku. To nie był sen? To w takim razie co? Jakim cudem znalazłam się z powrotem w pokoju, bo z tego co pamiętam, to ostatni raz byłam w pokoju i... Gwałtownie podniosłam głowę i z przerażeniem popatrzyłam na Adriana.
-Co się stało?- spytał zaniepokojony widząc mój stan. Siedziałam bez ruchu jakby mnie sparaliżowało. Przed oczami przez cały czas przewijały mi się obrazy ze wczorajszego wieczoru i dzisiejszej nocy. Byłam jak zahipnotyzowana, nic do mnie nie docierało. W głowie miałam pustkę. Na niczym innym nie umiałam się skupić, jak tylko na tych obrazach. Traciłam głowę i powoli wpadałam w obłęd. Jak mantra powtarzało mi się zdarzenie, którego nie chciała widzieć. Pieprzony laser! Czemu musiał trafić akurat jego? Czemu Bartka? Czemu? Zatracałam się w sobie. Jak przez mgłę pamiętam, że Adrian już nieźle wystraszony moim zachowaniem bierze mnie za rękę i gdzieś prowadzi.
 Nie wiem gdzie idziemy. Za bardzo mnie to nie obchodzi. 'Chodź trzeba oczyścić Ci tą ranę, inaczej nigdy się nie zagoi.' Przemknęły mi przez głowę słowa Adriana. Taki mały przerywnik. Coś na kształt reklamy wciśniętej w środku filmu akcji, bo wspomnienia po nich wróciły ze zdwojoną siłą. 'I nie myśl już o tym. I tak Ci to nic nie da, a tylko pogorszy twój stan.' dodał. Zastanawiało mnie to trochę skąd on to wie, w końcu nie mówię tego na głos, chyba. Nagle się zatrzymaliśmy. Chłopak wypuścił z gwizdem powietrze. Wciąż byłam jakby w innej rzeczywistości, ale pomału zaczynały docierać do mnie bodźce z zewnątrz. Spostrzegłam się, że nie jesteśmy już na ulicy, lecz w czyimś pokoju a ja dodatkowo siedzę na łóżku. W żadnym wypadku to nie mógł być mój pokój. Trochę zdezorientowana rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Przepraszam.- usłyszałam szept dobiegający gdzieś koło mnie. Kiedy się odwróciłam w tamtą stronę, ujrzałam siedzącego pod filarem(swoją drogą w ogóle nie rozumiem po co tam filar) Adriana. Twarz miał schowaną w dłoniach i był czymś załamany.
-Ja naprawdę nie chciałem, ale nie mogłem inaczej. Bałem się, że będzie tak jak kiedyś.- dodał oplatając nogi rękoma i chowając w nie głowę. Ostrożnie zeszłam z łóżka a przynajmniej miałam takie zamiary, bo wiadomo, że takie "dziecko szczęścia" jak ja przy tak prostej czynności jak schodzenie z łóżka sobie coś zrobić. Niby nic, no ale spadłam. Przewróciłam na to tylko oczami, bo przez to nadmierne rozmyślanie zapomniałam co chciałam zrobić. Zaczęłam się rozglądać dookoła by sobie cokolwiek przypomnieć, lecz jakoś mi to nie wychodziło. Może to dlatego, że blondyn siedzący obok mnie bacznie mi się przyglądał. Może, nie wiem. W każdym razie w pokoju nie było niczego, co mogłoby mi pomóc przypomnieć sobie. Westchnęłam tylko podnosząc oczy w górę, po czym oparłam się o łóżko. Przekręciłam głowę w stronę Adriana i patrzyłam się na niego z wyczekiwaniem.
-Nie ma szans. Nie wiem co chciałaś zrobić.- powiedział, na co wykonałam nieokreślony grymas, mający odwzorować moje niezadowolenie z takiego obrotu sytuacji. Wtem mnie olśniło. Adrian też to najwyraźniej zauważył, bo na powrót jego oczy straciły ten charakterystyczny dla niego blask i odwrócił głowę w stronę okna.
-Ale, no wiesz. Ja za bardzo nie wiem co ty takiego zrobiłeś i za co mnie przepraszasz.- powiedziałam cicho i trochę niepewnie. Chłopak na to tylko pokiwał głową i odwrócił się w moją stronę.
-Wiem, ale ja nie miałem innego wyjścia.- odpowiedział bacznie mnie obserwując.
-No dobra, nie miałeś wyjścia to już wiem, no ale co zrobiłeś?- ewidentnie coś leżało na rzeczy, bo gdyby tak nie było, to by się tym zbytnio nie przejął. Blondyn wstał i podszedł do okna.
-Wiesz, nie wszystko jest takie jak się wydaje. Pewnie to zauważyłaś chociażby ostatniej nocy. Ten cholerny Bill, miejsce w jakim byłaś, pojawienie się mnie i Bartka, ta cała walka, jakkolwiek by ona nie wyglądała z twojej perspektywy, no i to co zrobiłaś. To nie było "normalne", przynajmniej dla zwykłego człowieka.- podczas mówienia z jego twarzy odczytałam cały wachlarz emocji. Od obrzydzenia i wstrętu, kiedy mówił o Billu, po jakby radość, podczas wspomnienia o tym "co zrobiłam". Tak, w tym co on mówił było sporo prawdy, to nie było normalne. Zastanawiała mnie tylko kwestia tego, co powiedział na samym końcu, a mianowicie "przynajmniej dla zwykłego człowieka". Czyli co? Jak ja miałam to rozumieć? Powoli wstałam i zbliżyłam się do Adriana. Ten popatrzył się na mnie, nie muszę chyba wspominać, że przy moim 154,5cm wzrostu musiałam patrzeć na niego z głową podniesioną do góry. Chłopak wskazał głową na szybę, a kiedy na nią spojrzałam zaczął rysować na niej palcem różne wzory, które w przedziwny sposób zmieniały się w cudowne obrazy ze szronu. Ze zdziwienia otworzyłam usta i z zachwytem wpatrywałam się w dzieło powstałe na szybie. Mogłabym wpatrywać się w nią bez końca. Kocham zimę i każdy aspekt z nią związany. Powoli podniosłam oczy na blondyna.
-Ale, ale jak?- spytałam, przy czym uśmiech ani na chwilę nie schodził mi z ust. Chłopak widząc to, sam jakby się rozchmurzył. Lecz jego oczy dalej były bez blasku.
-Zdaję sobie sprawę, że Ty widzisz moje emocje i pewnie zauważyłaś, że coś przed Tobą ukrywam i nie mówię Ci wszystkiego, ale...- nie dokończył odwracając ode mnie wzrok. Po przeanalizowaniu jego wypowiedzi przytaknęłam głową.
-Ale pewnie jest Ci trudno lub ciężko o tym mówić.- dodałam za niego cicho. Może i nie umiałam tak jak on czytać w myślach, ale za to w odczytywaniu uczuć nikt mi nie dorównywał. Adrian nie musiał wykonywać jakiegokolwiek gestu, żebym wiedziała, że trafiłam w samo sedno. Było mi go szkoda. Nieświadomie podniosłam rękę i dotknęłam nią jego ramienia. Pech chciał, że zrobiłam to zranioną ręką. Naraz przeszedł przez nią jakby prąd. Momentalnie oderwałam ją z jego ramienia i energicznie zaczęłam ją machać, jednocześnie odwracając głowę w przeciwną stronę.
-Cholera, zapomniałem! Chodź!- ożywił się blondyn. Zaprowadził mnie do łazienki znajdującej się naprzeciwko pokoju, w którym przed chwilą byliśmy pokazując mi, bym usiadła na taborecie. Powoli zaczął odwijać mi bandaż. Z każdą kolejną warstwą materiał stawał się coraz bardziej czerwony, a ja blada. Kiedy bandaż leżał już w koszu a na ręce znajdowała się tylko niechlujnie położona gaza, Adrian popatrzył swoimi brązowymi oczami w moje zielone oczy.
-Jesteś pewna, że chcesz na to patrzeć?- zadał pytanie dokładnie przyglądając się mojej reakcji na nie, a ja odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Chłopak ostrożnie podniósł materiał, ale zaschnięta krew przyschła do gazy i podczas tej czynności nieuważnie oderwał ją od rany, powodując niemiłosierny ból. W pierwszej chwili niekontrolowanie syknęłam, by chwilę później zagryźć wargę.
-Przepraszam, będę bardziej uważał- po głosie poznałam, że wystraszył się. Spodziewałam się kolejnej fali bólu, lecz kiedy zamiast tego poczułam delikatny chłód, zdezorientowana popatrzyłam się na chłopaka a potem niepewnie na moją rękę. W pierwszej chwili nie wiedziałam jak to możliwe, ale kiedy dokładniej się przyjrzałam, zobaczyłam na mojej dłoni coś przypominającego rękawiczkę lecz nie do końca.
-Jak?- jedyne co zdołałam powiedzieć.
-Mówiłem, że będę uważał- odpowiedział nieznacznie się uśmiechając.
-Nadal nie mam pojęcia jak, ale dziękuję- uśmiechnęłam się.
-Drobiazg- powiedział, po czym w tej samej chwili wstaliśmy i wróciliśmy do pokoju. Często zdarzało się nam tak zgrać w różnych rzeczach. Znajomi mówili wtedy nam, że tak idealnie do siebie pasujemy, że gdyby podłączyli nas do specjalnego sprzętu, to okazałoby się, że nasze serca biją tym samym rytmem. Wracając do teraźniejszości, usiedliśmy na żółtej sofie(zupełnie nie pasującej do wnętrza).
-Dobra, wiem że powtórzę to słowo już chyba setny raz, ale. Jak?- Adrian na to popatrzył się na mnie zagadkowym wzrokiem i nieznacznie uśmiechnął.
-Nie jestem do końca człowiekiem.-powiedział spokojnie.





*** A, miałam dopisać coś więcej, bo moim zdaniem to zdecydowanie za mało napisałam, ale kurcze nie wiem co by z tego wyszło, więc zostawiam to jak jest. Mówiąc szczerze to nie mam pojęcia co dokładnie znajduje się w tym rozdziale, bo pisany był już dość dawno. Dzisiaj dopisałam dosłownie tylko jedno czy dwa zdania. Mam nadzieję, że może chociaż trochę spodobał wam się ten rozdział i zostawicie pod nim jakiś komentarz.
Wasza Czarownica;)

9 komentarzy:

  1. Hej! :*
    Wracając jeszcze do wcześniejszego wpisu, też mi muzyka pomaga w pisaniu :)
    W końcu się doczekałam! :D I teraz mam dylemat, co zrobić, bo jakbym Cię dorwała, to już byś nie żyła xD Sama kończę w takich momentach, ale jak czytam u kogoś, to jestem taka strasznie ciekawa, co dalej. On nie jest do końca człowiekiem (kurczę skąd ja to znam? :D), a wiec kim? Zastanowiło mnie, jak Adrian powiedział: "Bałem się, że będzie tak jak kiedyś" O co chodziło, czyżbym coś przegapiła, a może będzie jeszcze jakaś inna płaszczyzna wydarzeń?
    Ogółem rozdział fajny i pisz dalej, bo nie mogę się doczekać! :) Weny :*
    Pozdrawiam :**
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm… na początku powiem, że cieszy mnie fakt, że podoba się to co piszę. Ej, jak ty przerywasz w takich momentach to jest dobrze a jak ja to nie? Daj mi pobyć tą trzymającą w napięciu ludzi czarownicą co. W końcu dostałam ten awans chyba nie bez powodu? Tak myślę nad tym i stwierdzam, że nie przeoczyłaś niczego ta kwestia pojawia się po raz pierwszy, ale nie ostatni.
      Czarownica Jessi

      Usuń
  2. Hejo! :3
    Rozdział kochana baaardzo mi się podobał! <3 Z każdym rozdziałm kocham Twoją historię coraz bardzej i nie kłamię! Poważnie! Jest coraz ciekawiej i pojawiają się to nowe rzeczy, które nie dają mi spokoju...
    Hm. Ja w sumie to na miejscu Jess to też bym nie mogła uwierzyć, że to wszystko to nie był sen. Jest w to bardzo trudno uwierzyć szczególnie, że to nie było normalne, a Jess na dodatek obudziła się w swoim łóżku. Dziwne, co? Ja bym miała chęć wyśmiać Adriana - jejku... chciałam napisać Nathana xD - ale z powodu swojej grzeczności, powstrzymałabym się i tylko patrzyła na niego jak na jakiegoś idiotę. Jest to trudne do zrozumienia i czekam na wyjaśnienie, w jaki sposób ona znalazła się w swoim łóżku?
    O jej... To było taki urocze <3 Może opatrywał jej tylko ranę, ale dla mnie to i tak było słodkie, bo niektórzy chłopacy to by powiedzieli: ,,Radź sobie sama", więc wiesz xD Tylko jak on to zrobił, że to ją nie bolało później...? Ale ja nie mam bladego pojęcia, dlaczego Adrian zaczyna kraść moje serce? :P
    Ech. Ja lubię przerywać w najlepszych momentach, ale nie znoszę, jak ktoś przerywa! No kochana! Czy on może być wilkołakiem? Albo wampirem? Czarownica raczej nie, bo o to podejrzewałabym Jessicę i nie mam bladego pojęcia, dlaczego xD No zobaczy się :D
    To ja kochana czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju to ja się już boję dodać następny rozdział, bo jak ty tak lubisz mojego Adriana to hu hu. Tak napisałam już nn tylko muszę go jak zwykle przepisać na komputer a teraz mi się nie chce. Kim jest to sobie jeszcze poczekasz, ale w pewnym sensie to jest człowiekiem, ale nie w całości, tak samo jak Jess. Więcej nie powiem;) Ach uwielbiam być wredna wkońcu jestem czarownicą;)
      Czarownica Jessi

      Usuń
  3. Hejo :)
    Nominowałam Cię do LBA! :D Więcej informacji tutaj:
    http://wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/2015/04/liebster-award-5.html#comment-form
    Pozdrawiam :**
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie lepiej :)
    Naprawdę duża poprawa :)
    Ja akurat uwielbiam kiedy rozdziały są przerywane w takich momentach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział :) czyli jak Adrian nie jest człowiekiem to prawdopodobnie Jessi też nie jest kim oni są ??? ciekawie się zapowiada ciekawie :0

    OdpowiedzUsuń

Witam, tu autorka. Liczę na twoje zdanie wyrażone w komentarzu. Chcę pisać jak najlepiej i się cały czas rozwijać, dlatego twoje zdanie jest dla mnie ważne i za każdym razem rozpatruje za i przeciw, by dostosować je do tego co tworzę, by treść była jeszcze lepsza, niż jest.