Rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej Maggie;)
Pomimo tego, że szkoła, do której chodzimy jest stara i ma swoją długą tradycję, to mieści się w nowoczesnym budynku. Kiedy do niej wbiegliśmy, zdziwiłam się widząc, że jest jeszcze 5 minut przerwy przed lekcją. W sumie było to a moją korzyść, bo pomimo tego, że już dobre pół roku chodzę do tej szkoły, to nadal nie mogę się połapać, gdzie mamy jaką lekcję. Drugą rzeczą jaka mnie zaskoczyła, był niemal pusty korytarz. O tej godzinie zawsze były tutaj tłumy i przedostanie się do innego skrzydła graniczyło z cudem. Czy ja przypadkiem nie pomyliłam szkoły? Zdezorientowana zaczęłam rozglądać się dookoła. Kiedy przeszukałam wzrokiem już cały korytarz, mój wzrok zatrzymałam na oczach blondyna. Chwilę potem widok zasłoniły mi czyjeś ręce, a do uszu dobiegł znajomy i melodyjny śmiech.-Hej. Co tak stoicie. Chodźcie, bo nam autokar odjedzie.- powiedziała Magda ciągnąc mnie za rękę w kierunku szkolnego parkingu. Autokar? To my mamy jakąś wycieczkę? Czemu ja o niej zapomniałam? Ja zawsze pamiętam o wszystkich wyjściach i wycieczkach. Co się ze mną ostatnio dzieje? Najpierw sytuacja z godziną u Adriana, a teraz zapomniałam o wycieczce do Wrocławia. Ze mną dzieje się coś niedobrego. Kiedy tak rozmyślałam, w pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę.
-Wszystko w porządku?- usłyszałam przy swoim uchu cichy głos Bartka. Dopiero teraz zorientowałam się, że stoimy przed autokarem. W odpowiedzi nie patrząc na niego wymijająco pokiwałam głową. Nie było to może zgodne z prawdą, ale na chwilę obecną, było to ponad moje siły, by o tym myśleć, a co dopiero o tym rozmawiać. Po odczytaniu przez wychowawcę listy obecności wsiedliśmy do pojazdu. Usiadłam na przedostatnim miejscu po lewej stronie przy oknie. Miejsce obok mnie zajęła, jak to miałyśmy w zwyczaju na każdej wycieczce Magda. Z Mag przyjaźnimy się w zasadzie od 1 klasy podstawówki, a znamy prawie od urodzenia. Była moją pierwszą koleżanką, z którą bawiłam się w piaskownicy i pierwszą przyjaciółką jak poszłam do szkoły. Ma brązowe oczy i tego samego koloru długie, proste włosy. Z charakteru się praktycznie nie różnimy, no może Magduś ma w sobie trochę więcej "romantyzmu" jak to określił kiedyś Adrian. Gdyby nie mój niski wzrost, inne oczy i włosy, byłybyśmy identyczne. Od zawsze trzymamy się razem. Chodziłyśmy razem do przedszkola, podstawówki, wybrałyśmy to samo gimnazjum, gdzie poznałyśmy Adriana i Bartka. Razem stworzyliśmy zgraną paczkę przyjaciół. Nie było nam równych. W tym roku kazało się, że wybraliśmy ten sam kierunek jakim jest fotografia , jednak Adrian wybrał inną szkołę niż my. Kiedy wszystkie miejsca zostały zajęte i autokar ruszył, podpięłam słuchawki do telefonu z zamiarem posłuchania muzyki, lecz przeszkodziła mi w tym Magda.
-Jessik, co się dzieje? Bartka mogłaś zmylić, ale przede mną nic nie ukryjesz.- powiedziała zwracając się do mnie cicho. Miała rację. Tak jak nikt nie ukryje przede mną emocji, tak Magda zawsze wiedziała, kiedy mam z czymś problem.
-Nie wiem. Coś się ostatnio ze mną dzieje. Wszystko zapominam. Na niczym nie mogę się skupić. Wszystko mnie przerasta. Nie jestem w stanie nadążyć za rzeczywistością.- zwierzyłam się przyjaciółce. Magda słuchała mnie uważnie i ani razu mi nie przerwała. Kiedy skończyłam, w skupieniu powoli pokiwała głową. Był to jej znak rozpoznawczy, że myślała nad czymś ważnym i niewolno jej przeszkadzać.
-To dziwne. Dzisiaj rano kiedy rozmawiałam przez telefon z Adrianem, powiedział mi niej więcej to samo.- powiedziała po dłuższym zastanowieniu. Zdziwiło mnie to trochę, bo Adrian o niczym nie zapomina, kiedy przypomniałam sobie, co było dzisiaj rano w samochodzie.
-Wiesz, też nie chce mi się wierzyć, że mógłby o czymś zapomnieć...- zaczęła, zapewne widząc moją reakcję na jej słowa.
-Ale nie jest to tak dziwne, jak widok Adriana, który coś zapomniał.- przerwałam jej. Moja wypowiedź, tak ją zszokowała, że wyglądało to jakby przez chwilę zapomniała jak się oddycha. -Kiedy to było?- spytała, nadal będąc w szoku.
-Dzisiaj rano. Mówił, mówił i nagle w środku zdania się zaciął, a potem machnął ręką i powiedział, że zapomniał.
-Może tylko żartował?- starała się jakoś usprawiedliwić zachowanie blondyna Magi.
-Właśnie nie żartował. Był w szoku, że to powiedział, ale to nie wszystko. Wcześniej, kiedy byłam u niego, bo miał mi coś dać. Kręcił się i kręcił po pokoju i był czymś załamany. W końcu stanął i powiedział, że to nie jego wina, ale musiał czy coś takiego, popatrzył na mnie i zerwał się krzycząc, że zapomniał.- wyjaśniłam, przypominając sobie sytuację z rana. Co prawda, byłam u niego z zupełnie innego powodu, ale ten szczegół zachowam dla siebie.
-Martwię się o niego. Coraz częściej chodzi przybity. Co będzie, jeżeli znów z jakiegoś powodu się załamie, jak miało to miejsce rok temu w jego urodziny?- zmartwiła się Magda.
-Rozumiem Cię i też się martwię. Tak myślę, że to "coś" musi mieć związek z jego przeszłością.- powiedziałam po krótkim namyśle. Brązowooka popatrzyła się na mnie zaciekawiona.
-No wiesz... Zaobserwowałam, że ta jego "załamka" jak to nazwę, występuje tylko w pobliżu i w same jego urodziny. Co roku też staramy się zrobić dla niego coś innego, więc nie może mieć to bezpośredniego wpływu, bo zawsze się cieszył na nasze niespodzianki, ale też w środku pozostawało w nim właśnie to "coś", które przypominało mu o tym "czymś" i nie pozwalało m zapomnieć, jednocześnie sprawiając mu ogromny ból.- skończyłam swój wywód i popatrzyłam na przyjaciółkę. -Skąd ty tak dobrze orientujesz się w tych wszystkich uczuciach i emocjach?- spytała się nagle Magda. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiego pytania.
-Nie wiem. Od zawsze bezbłędnie potrafiłam odczytywać uczucia.- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Masz rację to "coś" musi leżeć w jego przeszłości. Mi też nieraz mówił o jakiejś dziewczynie. Widział jej cierpienie i chciał jej pomóc, ale nie mógł.- powiedziała zamyślona.
-Wiesz kim była ta dziewczyna?- spytałam zaintrygowana ostatnimi słowami Magdy.
-Nie, nigdy mi nie powiedział kim była, ale musiała odgrywać ważną rolę w jego życiu. W ogóle słyszałaś, by Adrian kiedykolwiek mówił o swojej przeszłości?- wyjaśniła Magi.
-Można tak powiedzieć, że coś napomniał. Dzisiaj wspomniał, że musiał coś zrobić, bo bał się, że będzie, tak jak kiedyś.- odpowiedziałam, przypominając sobie kawałek wypowiedzi Adriana z rana.
-Ciekawe. Pamiętam, że kiedyś próbowałam namówić go, by powiedział mi o swojej przeszłości. Było to na początku naszej znajomości, to myślałam, że się ma mnie obrazi.- wspomniała.
-Aaaa, to już wszystko jasne.- wyrwało mi się. Brązowooka popatrzyła na mnie z pytaniem w oczach.
-Aaaa, to już wszystko jasne.- wyrwało mi się. Brązowooka popatrzyła na mnie z pytaniem w oczach.
-Teraz wiem jaki był powód tego, że kiedyś na początku znajomości przylazł do mnie przybity i siedział u mnie bite dwa dni.- odpowiedziałam.
-Siedział u Ciebie 2 dni? Ciekawe co na to twoi rodzice? Przecież ty go wtedy zbyt dobrze nie znałaś.- dopytywała Mag.
-Siedział. Chciał dłużej, ale już powoli działał mi na nerwy, więc go "delikatnie zachęciłam do powrotu do swojego domu", a rodziców wtedy nie było.- wyjaśniłam.
-Z tego co słyszałam to dość często ich nie było. Jessik ty mu tak wtedy zaufałaś bez żadnego ale? Z tego co pamiętam, to niespecjalnie go lubiłaś.
-Właśnie dlatego "wywaliłam" go po 2 dniach. Gdybym go lubiła, pozwoliłabym mu siedzieć dłużej, a jeżeli chodzi Ci o zaufanie, to powiem Ci, że od chwili kiedy go poznałam, miałam takie dziwne uczucie, że mogę mu zaufać i nie zrobi mi nic złego.
-Trochę dziwna jesteś. Ja gdybym kogoś nie lubiła, to bym powiedziała "spadaj", a nie przygarniała na 2 dni.
-Zrobiłam to tylko dlatego, bo mi prąd wysiadł i bałam się sama zostać w domu.- wtrąciłam się.
-Siedział u Ciebie 2 dni? Ciekawe co na to twoi rodzice? Przecież ty go wtedy zbyt dobrze nie znałaś.- dopytywała Mag.
-Siedział. Chciał dłużej, ale już powoli działał mi na nerwy, więc go "delikatnie zachęciłam do powrotu do swojego domu", a rodziców wtedy nie było.- wyjaśniłam.
-Z tego co słyszałam to dość często ich nie było. Jessik ty mu tak wtedy zaufałaś bez żadnego ale? Z tego co pamiętam, to niespecjalnie go lubiłaś.
-Właśnie dlatego "wywaliłam" go po 2 dniach. Gdybym go lubiła, pozwoliłabym mu siedzieć dłużej, a jeżeli chodzi Ci o zaufanie, to powiem Ci, że od chwili kiedy go poznałam, miałam takie dziwne uczucie, że mogę mu zaufać i nie zrobi mi nic złego.
-Trochę dziwna jesteś. Ja gdybym kogoś nie lubiła, to bym powiedziała "spadaj", a nie przygarniała na 2 dni.
-Zrobiłam to tylko dlatego, bo mi prąd wysiadł i bałam się sama zostać w domu.- wtrąciłam się.
-I dlatego pozwoliłaś mu siedzieć u siebie? Z drugiej strony, Adrian nie byłby w stanie zrobić Ci nic złego.- nie miałam pojęcia, o co chodziło Magdzie, ale końcówka jej wypowiedzi bardzo mnie zaintrygowała.
-Co masz na myśli mówiąc, że nie byłby w stanie zrobić mi nic złego?- zapytałam chcąc uzyskać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
-Spójrz jak na Ciebie patrzy. Jesteś dla niego ważna.- próbowała wyjaśnić. Coś nie bardzo przemawiały do mnie jej słowa. Automatycznie moja brew powędrowała do góry.
-Nie zrozum nie źle, ale podejrzewam, że on czuje do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Zresztą sama zobacz, jak on Ciebie traktuje.- próbowała mi wytłumaczyć.
-Ale to Ty jesteś jego dziewczyną, a nie ja. Wybacz nie rozumiem.- zupełnie nie rozumiałam o co jej chodzi. Przecież ona kocha Adriana, tak samo jak Adrian kocha Magdę. Pasują do siebie. To, że będą razem, wiedziałam od samego początku, jak tylko się poznali.
-Ale to nie jest to samo uczucie, co do mnie. Adrian traktuje Cię wyjątkowo. Przecież w gimnazjum przez pewien czas miał tą Kaśkę i Paulinę. Byli przyjaciółmi, ale nie pozwalał im na tyle, na ile tobie. Zrozum to w końcu. Powiedz, że zrozumiałaś, bo nie mam siły tłumaczyć Ci drugi raz. - skończyła, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób.
-Naprawdę? Nigdy tego tak nie odbierałam.- przyznałam.
-Tak mi się wydaje. Myślałaś już nad prezentem urodzinowym dla niego?- zmieniła temat.
-To już? Matko jak ten czas szybko leci. Przecież tak niedawno był jeszcze styczeń. Nie, zupełnie zapomniałam.- Czas rzeczywiście szybko leci, skoro nie zorientowałam się, że jest już końcówka maja.
-Myślałam może o jakiejś imprezie, ale to chyba kiepski pomysł.- zaproponowała Magda.
-To zależy jaka. Takie puste łupu-tupu jest rzeczywiście bez sensu, ale jakaś impreza z jakąś atrakcją, mogłaby być nawet spoko.- odpowiedziałam po krótkim namyśle.
-Spoko, mamy jeszcze trochę czasu, może Bartek coś wymyśli.- podsumowała Magi kończąc temat. Ja natomiast odwróciłam głowę w stronę okna i zorientowałam się, że już prawie jesteśmy na miejscu. 5 minut później wysiadaliśmy już pod hotelem. Kiedy wysiadłam, wszyscy już stali i czekali na wychowawcę. W tłumie zauważyłam Magdę i Bartka, który trzymał moją torbę i właśnie do nich skierowałam swoje kroki.
-A ty nadal bez życia? Co ty robiłaś w nocy?- spytała się Magda, gdy mnie zauważyła.
-Dużo. Długo by wymieniać.- odparłam wzruszając ramionami.
-Uła! To widzę, że Jessik prowadzisz aktywne życie nocne. Bartek słyszałeś?- ożywiła się Magi źle rozumiejąc moje słowa.
-Ja bym tego nie nazywał "aktywnym życiem nocnym".- odpowiedział blondyn bez większego entuzjazmu. Brązowowłosa popatrzyła na nas nic nie rozumiejąc.
- To ty byłeś razem z nią?- próbował zrozumieć.
-Na szczęście byłem, chociaż nie spodziewałem się takiego zakończenia.- przyznał z nikłym uśmiechem.
-Pff... bardzo zabawne. Ja prawie na zawał nie zeszłam jak... ten... no wiesz.- wtrąciłam z założonymi rękoma. Pod koniec wypowiedzi nieznacznie się wzdrygając, na wspomnienie tamtego momentu. W odpowiedzi Bartek położył swoją rękę na moim ramieniu. Chwilę później przyszedł wychowawca oznajmiając, że każdy ma swój osobny pokój. Kiedy dostaliśmy kluczyki, udaliśmy się w poszukiwaniu swoich pokoi. Ja miałam 6, Magda 5, a Bartek 8. Przechodząc obok tego ostatniego wzięłam od niego swoją torbę, która z nieznanego mi powodu była cięższa, niż rano. Drzwi do mojego pokoju znajdowały się na ostatnim piątym piętrze, na końcu korytarza. Bardzo dziwną mają tutaj numerację, nie powiem. Magdusiek miała po mojej prawej pokój, a Bartek drugie drzwi po lewej. Wchodząc do mojego tymczasowego królestwa zorientowałam się, że słowo "pokój" było wygórowanym określeniem tego pomieszczenia. Wydaje mi się, że słowo "klitka" też niespecjalnie oddaje charakter mojego królestwa. Faktem było, że od razu po wejściu, prawie nie upadłam na łóżko. Oprócz tego w kącie po przeciwnej stronie stał niewielki stolik z małym krzesełkiem, szafka nocna mająca chyba imitować brakującą szafę i okno usytuowane prawie pod sufitem. I to nazywa się pokój w 4 gwiazdkowym hotelu, czy kantorek lub bardziej kanciapa na miotły w tanim motelu? Zażenowana zamknęłam nie szczędząc frustracji drzwi. Kiedy się odwróciłam w celu sprawdzenia czy tylko ja tak źle trafiłam z "pokojem", prawie na kogoś nie wpadłam. Podniósłszy głowę, zauważyłam czarną czuprynę Damiana.
- A ty co tutaj robisz? Od czego masz oczy? Prawie na mnie nie wpadłaś! Co ty sobie myślałaś, że jak masz bogatych rodziców, to Ci wszystko wolno? Otóż nie! Jesteś nikim! Małym śmieciem gówno wartym!- wydarł się na mnie bez powodu. W momencie, kiedy skończył mówić, chwyciłam go za koszulę i popchnęłam na drzwi po lewej stronie.
-Nikt nie będzie mnie obrażał, a zwłaszcza Ty! Nic Ci nie zrobiłam, a ty bez powodu zacząłeś się na mnie wydzierać i wyzywać.- powiedziałam resztkami sił powstrzymując się, by go nie uderzyć. Nie żeby coś, ale ręka nadal mnie bolała i nie chciałam niepotrzebnie narażać jej na kolejne uszkodzenia.
-Co masz na myśli mówiąc, że nie byłby w stanie zrobić mi nic złego?- zapytałam chcąc uzyskać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.
-Spójrz jak na Ciebie patrzy. Jesteś dla niego ważna.- próbowała wyjaśnić. Coś nie bardzo przemawiały do mnie jej słowa. Automatycznie moja brew powędrowała do góry.
-Nie zrozum nie źle, ale podejrzewam, że on czuje do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Zresztą sama zobacz, jak on Ciebie traktuje.- próbowała mi wytłumaczyć.
-Ale to Ty jesteś jego dziewczyną, a nie ja. Wybacz nie rozumiem.- zupełnie nie rozumiałam o co jej chodzi. Przecież ona kocha Adriana, tak samo jak Adrian kocha Magdę. Pasują do siebie. To, że będą razem, wiedziałam od samego początku, jak tylko się poznali.
-Ale to nie jest to samo uczucie, co do mnie. Adrian traktuje Cię wyjątkowo. Przecież w gimnazjum przez pewien czas miał tą Kaśkę i Paulinę. Byli przyjaciółmi, ale nie pozwalał im na tyle, na ile tobie. Zrozum to w końcu. Powiedz, że zrozumiałaś, bo nie mam siły tłumaczyć Ci drugi raz. - skończyła, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób.
-Naprawdę? Nigdy tego tak nie odbierałam.- przyznałam.
-Tak mi się wydaje. Myślałaś już nad prezentem urodzinowym dla niego?- zmieniła temat.
-To już? Matko jak ten czas szybko leci. Przecież tak niedawno był jeszcze styczeń. Nie, zupełnie zapomniałam.- Czas rzeczywiście szybko leci, skoro nie zorientowałam się, że jest już końcówka maja.
-Myślałam może o jakiejś imprezie, ale to chyba kiepski pomysł.- zaproponowała Magda.
-To zależy jaka. Takie puste łupu-tupu jest rzeczywiście bez sensu, ale jakaś impreza z jakąś atrakcją, mogłaby być nawet spoko.- odpowiedziałam po krótkim namyśle.
-Spoko, mamy jeszcze trochę czasu, może Bartek coś wymyśli.- podsumowała Magi kończąc temat. Ja natomiast odwróciłam głowę w stronę okna i zorientowałam się, że już prawie jesteśmy na miejscu. 5 minut później wysiadaliśmy już pod hotelem. Kiedy wysiadłam, wszyscy już stali i czekali na wychowawcę. W tłumie zauważyłam Magdę i Bartka, który trzymał moją torbę i właśnie do nich skierowałam swoje kroki.
-A ty nadal bez życia? Co ty robiłaś w nocy?- spytała się Magda, gdy mnie zauważyła.
-Dużo. Długo by wymieniać.- odparłam wzruszając ramionami.
-Uła! To widzę, że Jessik prowadzisz aktywne życie nocne. Bartek słyszałeś?- ożywiła się Magi źle rozumiejąc moje słowa.
-Ja bym tego nie nazywał "aktywnym życiem nocnym".- odpowiedział blondyn bez większego entuzjazmu. Brązowowłosa popatrzyła na nas nic nie rozumiejąc.
- To ty byłeś razem z nią?- próbował zrozumieć.
-Na szczęście byłem, chociaż nie spodziewałem się takiego zakończenia.- przyznał z nikłym uśmiechem.
-Pff... bardzo zabawne. Ja prawie na zawał nie zeszłam jak... ten... no wiesz.- wtrąciłam z założonymi rękoma. Pod koniec wypowiedzi nieznacznie się wzdrygając, na wspomnienie tamtego momentu. W odpowiedzi Bartek położył swoją rękę na moim ramieniu. Chwilę później przyszedł wychowawca oznajmiając, że każdy ma swój osobny pokój. Kiedy dostaliśmy kluczyki, udaliśmy się w poszukiwaniu swoich pokoi. Ja miałam 6, Magda 5, a Bartek 8. Przechodząc obok tego ostatniego wzięłam od niego swoją torbę, która z nieznanego mi powodu była cięższa, niż rano. Drzwi do mojego pokoju znajdowały się na ostatnim piątym piętrze, na końcu korytarza. Bardzo dziwną mają tutaj numerację, nie powiem. Magdusiek miała po mojej prawej pokój, a Bartek drugie drzwi po lewej. Wchodząc do mojego tymczasowego królestwa zorientowałam się, że słowo "pokój" było wygórowanym określeniem tego pomieszczenia. Wydaje mi się, że słowo "klitka" też niespecjalnie oddaje charakter mojego królestwa. Faktem było, że od razu po wejściu, prawie nie upadłam na łóżko. Oprócz tego w kącie po przeciwnej stronie stał niewielki stolik z małym krzesełkiem, szafka nocna mająca chyba imitować brakującą szafę i okno usytuowane prawie pod sufitem. I to nazywa się pokój w 4 gwiazdkowym hotelu, czy kantorek lub bardziej kanciapa na miotły w tanim motelu? Zażenowana zamknęłam nie szczędząc frustracji drzwi. Kiedy się odwróciłam w celu sprawdzenia czy tylko ja tak źle trafiłam z "pokojem", prawie na kogoś nie wpadłam. Podniósłszy głowę, zauważyłam czarną czuprynę Damiana.
- A ty co tutaj robisz? Od czego masz oczy? Prawie na mnie nie wpadłaś! Co ty sobie myślałaś, że jak masz bogatych rodziców, to Ci wszystko wolno? Otóż nie! Jesteś nikim! Małym śmieciem gówno wartym!- wydarł się na mnie bez powodu. W momencie, kiedy skończył mówić, chwyciłam go za koszulę i popchnęłam na drzwi po lewej stronie.
-Nikt nie będzie mnie obrażał, a zwłaszcza Ty! Nic Ci nie zrobiłam, a ty bez powodu zacząłeś się na mnie wydzierać i wyzywać.- powiedziałam resztkami sił powstrzymując się, by go nie uderzyć. Nie żeby coś, ale ręka nadal mnie bolała i nie chciałam niepotrzebnie narażać jej na kolejne uszkodzenia.
-Bo co mi zrobisz. Nawet nie potrafiłabyś mnie uderzyć. Dla wszystkich jesteś niewinnym aniołkiem i zawsze wychodzi na to, że to inni są wszystkiemu winni, a nie ty...- zaczął mi dogadywać, lecz nie skończył, gdyż moja anielska cierpliwość już niewytrzymała, a moja pięść z dużą siłą zatrzymała się na jego nosie. Doskonale czułam, że zadałam mu tym ogromny ból, ale to było nic w porównaniu do tego jak ja się poczułam.
-Następnym razem dziesięć razy się zastanowisz zanim otworzysz buzię.- wyszeptałam tuż przy jego uchu i zostawiłam oniemiałego na środku korytarza. Nie spodziewał się, że go uderzę, a tym bardziej, że zrobię to z taką siłą. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Kiedy dotarłam do mojego celu jakim był pokój Bartka, cicho zapukałam i ostrożnie otworzyłam drzwi. Pomieszczenie może nie było zbyt większe od mojego, ale za to lepiej urządzone, bowiem łóżko nie stało pod samymi drzwiami, tylko pod oknem i na dodatek miał szafę, którą u mnie zastępowała szafeczka nocna.
-Wejdź i rozgość się. Co Cię do mnie sprowadza?- spytał tymczasowy właściciel pokoju.
-A przyszłam sprawdzić...
-Hej! Wy też macie taką samą małą klitkę jak ja?- przeszkodził mi krzyk wbiegającej do pokoju Magdy. Ja nie wiem jak Adrian z nią wytrzymuję, ale jestem pełna podziwu.
-Nie. Ja mam mini kanciapę na miotły z taniego motelu.- odpowiedziałam siadając na Bartkowym łóżku.
-Czyli, że mniejszy?- upewniał się blondyn. W odpowiedzi pokiwałam głową.
-Ale numer! Używasz takich samych słów co Adrian.- zafascynowała się Magi
-Następnym razem dziesięć razy się zastanowisz zanim otworzysz buzię.- wyszeptałam tuż przy jego uchu i zostawiłam oniemiałego na środku korytarza. Nie spodziewał się, że go uderzę, a tym bardziej, że zrobię to z taką siłą. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Kiedy dotarłam do mojego celu jakim był pokój Bartka, cicho zapukałam i ostrożnie otworzyłam drzwi. Pomieszczenie może nie było zbyt większe od mojego, ale za to lepiej urządzone, bowiem łóżko nie stało pod samymi drzwiami, tylko pod oknem i na dodatek miał szafę, którą u mnie zastępowała szafeczka nocna.
-Wejdź i rozgość się. Co Cię do mnie sprowadza?- spytał tymczasowy właściciel pokoju.
-A przyszłam sprawdzić...
-Hej! Wy też macie taką samą małą klitkę jak ja?- przeszkodził mi krzyk wbiegającej do pokoju Magdy. Ja nie wiem jak Adrian z nią wytrzymuję, ale jestem pełna podziwu.
-Nie. Ja mam mini kanciapę na miotły z taniego motelu.- odpowiedziałam siadając na Bartkowym łóżku.
-Czyli, że mniejszy?- upewniał się blondyn. W odpowiedzi pokiwałam głową.
-Ale numer! Używasz takich samych słów co Adrian.- zafascynowała się Magi
-Taaa chciałabyś. To on używa tych samych słów co ja.- niech nie myśli, że wszystko, co fajne to od razu musi być jaj chłopaka.
-A nie na odwrót? On jest od Ciebie przecież starszy, co nie?- nie był pewny Bartek.
-Akurat. Urodziliśmy się dokładnie w tym samym miesiącu i w ty samym dniu. Różnica jest tylko taka, że Adrian urodził się o 7 rano, a ja o 9 w nocy.- sprostowałam.
-Więc jednak jest starszy.
-E tam. Taka różnica, że żadna.- upierałam się przy swoim.
-Powiedział Ci od tak, kiedy się urodził?- niedowierzała Magi
-Mhm. Spytałam się go raz kiedy się urodził. Szczegóły gdzie i po co są nieistotne. Myślałam, że będzie się pytał po co, na co i dlaczego, lub będzie mówił, że mu się nie chce itd., ale jakie było moje zaskoczenie, kiedy się na mnie popatrzył i zaczął recytować dzień, miesiąc, rok i godzinę. Na końcu spytał się czy chcę coś jeszcze wiedzieć typu nazwę szpitala, czy imiona jakie mógł dostać.- wyjaśniłam.
-A ty co na to?- wciągnęła się brązowooka.
-Na początku byłam w szoku. Wiesz to było na początku gimnazjum kiedy robiłam tą bezsensowną ankietę o miesiącach urodzenia. Dodajmy, że nie specjalnie za nim przepadałam, bo wkurzało mnie to, że jak się go o coś zapytało to albo mówił, że nie może, albo patrzył się na ciebie jakbym mu siostrę zabiła.- powiedziałam zastanawiając się, czy aby na pewno o czymś nie zapomniałam. Byłam pewna, że coś jeszcze powiedział. Z bezsilności do mojej pamięci położyła się na łóżku i w tej pozycji dalej próbowałam sobie przypomnieć zapomniany fragment wypowiedzi. Jedyne co udało mi się przypomnieć to było to, że po tych słowach się uśmiechnął.
-A ty co tak leżysz?- zaciekawił się Bartek
-A nie wiem. Zamień się pokojem.- poprosiłam blondyna
-A czemuż to chcesz się zamienić pokojem?- dopytywał się właściciel niebieskich tęczówek.
-Bo po pierwsze masz wygodne łóżko, po drugie masz okno i po trzecie najważniejsze do Ciebie przynajmniej do się wejść.- wyliczałam pokazując na palcach.
-Jak to nie da się do ciebie wejść?- zaciekawiła się Mag. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
-A nie na odwrót? On jest od Ciebie przecież starszy, co nie?- nie był pewny Bartek.
-Akurat. Urodziliśmy się dokładnie w tym samym miesiącu i w ty samym dniu. Różnica jest tylko taka, że Adrian urodził się o 7 rano, a ja o 9 w nocy.- sprostowałam.
-Więc jednak jest starszy.
-E tam. Taka różnica, że żadna.- upierałam się przy swoim.
-Powiedział Ci od tak, kiedy się urodził?- niedowierzała Magi
-Mhm. Spytałam się go raz kiedy się urodził. Szczegóły gdzie i po co są nieistotne. Myślałam, że będzie się pytał po co, na co i dlaczego, lub będzie mówił, że mu się nie chce itd., ale jakie było moje zaskoczenie, kiedy się na mnie popatrzył i zaczął recytować dzień, miesiąc, rok i godzinę. Na końcu spytał się czy chcę coś jeszcze wiedzieć typu nazwę szpitala, czy imiona jakie mógł dostać.- wyjaśniłam.
-A ty co na to?- wciągnęła się brązowooka.
-Na początku byłam w szoku. Wiesz to było na początku gimnazjum kiedy robiłam tą bezsensowną ankietę o miesiącach urodzenia. Dodajmy, że nie specjalnie za nim przepadałam, bo wkurzało mnie to, że jak się go o coś zapytało to albo mówił, że nie może, albo patrzył się na ciebie jakbym mu siostrę zabiła.- powiedziałam zastanawiając się, czy aby na pewno o czymś nie zapomniałam. Byłam pewna, że coś jeszcze powiedział. Z bezsilności do mojej pamięci położyła się na łóżku i w tej pozycji dalej próbowałam sobie przypomnieć zapomniany fragment wypowiedzi. Jedyne co udało mi się przypomnieć to było to, że po tych słowach się uśmiechnął.
-A ty co tak leżysz?- zaciekawił się Bartek
-A nie wiem. Zamień się pokojem.- poprosiłam blondyna
-A czemuż to chcesz się zamienić pokojem?- dopytywał się właściciel niebieskich tęczówek.
-Bo po pierwsze masz wygodne łóżko, po drugie masz okno i po trzecie najważniejsze do Ciebie przynajmniej do się wejść.- wyliczałam pokazując na palcach.
-Jak to nie da się do ciebie wejść?- zaciekawiła się Mag. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
-Chodź może da się coś z tym zrobić.- powiedział blondyn wyciągają do mnie rękę. Złapałam ją i udaliśmy się w stronę mojego pokoju. Kiedy byliśmy już prawie pod moimi drzwiami natknęliśmy się na Damiana przykładającego do nosa okład z lodu.
-Głupia jesteś mogłaś mi złamać nos.- powiedział. Dało się usłyszeć w wypowiedzi złość, ale też bardziej uważał na słowa.
-Masz szczęście, że nie miałam w pełni sprawnej ręki.-odpowiedziałam cicho przechodząc obok niego nawet nie spoglądając w jego kierunku. Ignorując zdziwione twarze przyjaciół otworzyłam drzwi, których tak nawiasem mówiąc nie zamknęłam na klucz i przeskoczyłam łóżko, wchodząc do mojej kanciapy, która przez te trzy dni ma pełnić rolę mojego pokoju.
-No to nieźle trafiłaś. Nie masz szafy?- podsumowała mój "pokój" Magda.
-Jak mogłaś jej nie zauważyć? Stoi przecież.- powiedziałam odsłaniając przed nimi niewielkich rozmiarów szafeczkę nocną, na której nie było nawet lampki.
-Eeee ty tak serio?- nie dowierzała Megan.
-A czemu nie. Idealnie nada się na moje kilka bibelotów.- odpowiedziałam huśtając moją torbę na palcu, po czym rzuciłam ją na stolik, a przynajmniej taki miałam zamiar, bo jak na razie tam nie wylądowało i nie zanosiło się, by tak się stało. Nie, nie zaczęła lewitować, ale została złapana przez pewnego osobnika o imieniu Adrian, który nie wiadomo skąd pojawił się za mną. Nie oglądając się za siebie wywróciła oczami i udałam się w stronę łóżka po drodze mijając po drodze zdziwioną Magdę i Bartka wykonującego dziwny ruch palcami, jakby chciał kogoś przywołać do siebie, sekundę później drzwi do pokoju same się zamknęły. Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka obok mnie, na co tylko pomachał zabawnie brwiami i się uśmiechnął. Acha, czyli to jego sprawka.
-Co Cię do mnie sprowadza?- wypowiadając te same słowa co kilka minut wcześniej Bartek.
-Mnie?- spytał zdziwiony Adrian.
-Nie Świętego Mikołaja. No przecież, że ciebie.- odparłam z sarkazmem odwracając się w jego stronę i siadając na łóżku.
-A z tobą co dzisiaj?- zdziwił się przybyły blondyn podchodząc do swojej dziewczyny i witając się z nią.
-Nie wyspała się.- odpowiedziała za mnie Magda.
-Nic dziwnego.- podsumował Adrian.
-To wy gdzieś idziecie nocą i mnie nie zabieracie ze sobą.- zadała po raz kolejny tego dnia podobne pytanie brązowooka.
-Uwierz, nie chciałabyś tam być.- powiedziałam w tym samym momencie, co Adrian, kładąc się na łóżku.
-A co w ogóle się działo w nocy, ciągle słyszę, że to nic zabawnego, nic fajnego, ale nadal nie wiem co się stało.- nie wytrzymała Magda.
-Ja Ci nie powiem, bo też tego nie rozumiem.- odpowiedziałam ziewając.
-To może najwyższa pora to wyjaśnić.- powiedział Adrian siadając na moim łóżku. Pomimo zmęczenia podniosłam się do pozycji siedzącej, gdyż chciałam w końcu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodziło. 'Nie na mnie patrz tak, bo to nie ja będę mówił tylko on' wskazał głową siedzący obok mnie chłopak.
-Domyślam się, że to ja mam opowiadać leniu.- zwrócił się Bartek do Adriana.
-Ja jestem leniem...- i zaczęła się kolejna kłótnia. Magda z początku próbowała jakoś załagodzić sytuację, ale wiadomo, że niepotrzebnie się ingerowała, gdyż jej starania i tak nie przyniosły sukcesu. Ja zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, w końcu słyszałam je codziennie od kilku lat. Pokłócą się kilka minut, a potem spokój do końca dnia. Niezauważona zeszłam z łóżka i udałam się w stronę stolika nocnego w celu zbadania zawartości mojej wyjątkowo ciężkiej torby. Bibeloty, bibeloty, jeszcze raz bibeloty iiii... dochodzimy do najbardziej zaskakujących rzeczy w mojej bezdennej i wiecznie pustej(z wyjątkiem dzisiaj) torby, czyli ubrań. Co one tutaj robią? Przecież ich nie pakowałam. To samo tyczy się aparatu, na który natknęłam się w międzyczasie. Ciekawe. Teraz przynajmniej mogę się domyślać czemu się pojawił, chociaż do końca 100% pewności nie mogłam mieć. Jeżeli chodziło o Adriana, to jest on zdolny do dosłownie wszystkiego. Odłożyłam torbę na wcześniejsze miejsce uważając, by przypadkiem niespadła i zupełnie ignorując moich kłócących się przyjaciół, rozejrzałam się po rak kolejny dzisiejszego dnia po moim pokoju. Łóżko, drzwi, okno, stolik, krzesełko i... jeszcze jedne drzwi, których nie zauważyłam wcześniej, znajdujące się po prawej stronie od wejścia. Zaciekawiona podeszłam do nich. W sumie nic nadzwyczajnego, bo tylko zwykłe drzwi zapewne prowadzące do łazienki, ale było w nich coś co nie dawało mi spokoju. Niepewnie zbliżyłam do nich rękę, lecz kiedy ich dotknęłam, natrafiłam na zwykłą ścianę. Dziwne. Albo ze mną rzeczywiście dzieje się coś złego, albo ja już po prostu nie wiem co. Gwałtownie odwróciłam się tyłem do ściany i zjechałam po niej. Ja mam chyba jakieś zwidy. Przecież przed sekundą były tam jeszcze drzwi. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się dziwne rzeczy i nie wiedziałam czy to ze zmęczenia, czy po prostu jestem chora psychicznie i mój mózg postanowił się zabawić z moją psychiką i pokazywać mi przed oczami rzeczy, których nie ma. Nagle ściana za mną ustąpiłam i prawie wpadłam w jakąś wirującą dziurę, gdyby mnie ktoś nie złapał.
-Co... co to było?- spytałam przerażona spoglądając to na pustą ścianę, to na moich przyjaciół, którzy byli podobnie jak ja zdziwieni ty co się stało. Wyjątkiem był Adrian, który patrzył się wnikliwie w ścianę jakby chciał coś zrozumieć. Spojrzałam w to samo miejsce co on i instynktownie cofnęłam się kilka kroków do tyłu, by być jak najdalej od tego miejsca. Nie miałam pojęcia czemu, ale czułam wiejącą od niego negatywną energię. Wtem poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy obejrzałam się za siebie, ujrzałam Magdę, a za nią Adriana, który gestami nakazując nam ciszę, poganiał nas. W szybkim tempie opuściliśmy pomieszczenie i udaliśmy się do pokoju Bartka.
-Czy powie mi tu ktoś co się tutaj w ogóle dzieje?- powiedziałam nie rozumiejąc otaczającego mnie świata. W jednej chwili oczy wszystkich w tym pokoju zostały skierowane na mnie.
-Ja tylko poczułam, że tam jest niebezpiecznie.- odpowiedziała niepewnie Magda. Czyli nie tylko ja to poczułam.
-A wy?- spytałam spoglądając na chłopaków. Bartek otworzył usta, by coś powiedzieć lecz po chwili je zamknął, natomiast Adrian spuścił wzrok na swoje buty i unikał mojego wzroku. Ach czyli to wszystko ma jakiś związek z jego przeszłością.
-Właśnie, że niekoniecznie.-powiedział wcześniej wspomniany blondyn podnosząc na mnie swój wzrok.
-To czemu mi nie powiesz o co chodzi?- nie rozumiałam jego zachowania.
-Bo Ci mówiłem, że nie mogę. Zabronili mi.- powiedział to jakby z wyrzutem wskazując ręką na niebo, mówiąc ostatnie zdanie.
-Dobra, nieważne. Bartek może ty mi powiesz co tu się dzieje.- zwróciłam się do drugiego chłopaka. Dobrze wiedziałam, że prędzej czy później dowiedziałabym się od Adriana prawdy, ale było by to po co najmniej kilku kłótniach, a tego wolałabym uniknąć, bo nienawidzę się z nim kłócić.
-Pamiętasz tego faceta wczoraj?- spytał uważnie mi się przyglądając. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową.
-Rzecz w tym, że on nie jest człowiekiem.
-Wyglądał jak demon.- cicho skomentowałam siadając na łóżku blondyna.
-Bo niestety nim jest i to jest jeden z największych problemów, bo trudno jest go przez to pokonać. Przed chwilą w twoim pokoju najprawdopodobniej też był.- dokończył.
-Ale czemu? Co ja mu takiego zrobiłam, że się na mnie uwziął?- zastanawiałam się na głos.
-Tego akurat nie wiem.- odpowiedział Bartek siadając na krześle.
-Nie ty. Nie uwziął się na Ciebie. To w ogóle nie o Ciebie chodzi.- wtrącił się Adrian. Popatrzyłam na niego z pytaniem nie wiedząc o co dokładnie mu chodzi. Chłopak w odpowiedzi zrobił nieokreślony ruch ręką.
-Tu się kończy niekoniecznie jak mniemam.- odgadłam jego odpowiedź.
-No niestety masz rację, chociaż wolałbym to w końcu powiedzieć.- potwierdził moje przypuszczenia, mając głowę w dalszym ciągu spuszczoną.
-Nie rozumiem. Przecież to wbrew Kodeksu jaki ich obowiązuje.- odezwała się w pewnym momencie Magda. Ona też jest w to wplątana?
-Kodeks Ciemności? O niego Ci chodzi?- podjął temat Bartek
-Mhm
-Dawno już nie obowiązuje.
-Nie miałam pojęcia.
-W takim razie musiało Cię nie być spory kawałek czasu w centrali.
-No z dobre kilka lat. Wcześniej zajmowałam stanowisko w biurze.
-A byłaś na łącznictwie?
-Tylko na stażu.
-Tylko staż? Sporo Cię w takim razie ominęło.
-No niestety tylko staż. Kiedy miałam przyjść na pierwsze zajęcia zostałam powołana do Fru no i jestem.
-To szybko Cię wysłali.- podsumował blondyn. Szczerze, to w ogóle nic nie zrozumiałam z tej ich rozmowy.
-Nie chcę wam przerywać waszej konwersacji, ale muszę się zbierać. Robi się późno i w każdej chwili może wpaść tutaj jakiś nauczyciel.- powiedział Adrian. Wystraszyłam się trochę, bo nawet nie zauważyłam jak usiadł obok mnie.
-Wybacz. Nie chciałem Cię wystraszyć. Radził bym Ci poprosić kogoś o zmianę pokoju- powiedział wręczając mi moją torbę.
-I na wszelki wypadek nie wchodź to tego pokoju.- dodał wstając z łóżka. Chłopak pożegnał się z Bartkiem i Magdą, po czym zniknął. Minutę później do pokoju wparował nauczyciel informując, że jednak musimy opuścić pokoje, gdyż pomyliliśmy hotele. Mi pasuje, chociaż nie chce mi się łazić po całym mieście, bo nasz nauczyciel to łajza i nie umie znaleźć właściwego hotelu. Jak się jakieś 20 minut później okazało, nie było to tak daleko. Dostaliśmy pokoje dwuosobowe i jak zwykle w takich sytuacjach miałam go z moją kochaną Magdą.
-Wiesz, jest jedna rzecz, o której Ci nigdy nie mówiłam, a w zaistniałej sytuacji dobrze żebyś wiedziała.- zaczęła brązowooka, kiedy siedziałyśmy wieczorem razem na łóżku.
-Bo wiesz ja i Bartek nie jesteśmy ludźmi... tylko aniołami...
-Głupia jesteś mogłaś mi złamać nos.- powiedział. Dało się usłyszeć w wypowiedzi złość, ale też bardziej uważał na słowa.
-Masz szczęście, że nie miałam w pełni sprawnej ręki.-odpowiedziałam cicho przechodząc obok niego nawet nie spoglądając w jego kierunku. Ignorując zdziwione twarze przyjaciół otworzyłam drzwi, których tak nawiasem mówiąc nie zamknęłam na klucz i przeskoczyłam łóżko, wchodząc do mojej kanciapy, która przez te trzy dni ma pełnić rolę mojego pokoju.
-No to nieźle trafiłaś. Nie masz szafy?- podsumowała mój "pokój" Magda.
-Jak mogłaś jej nie zauważyć? Stoi przecież.- powiedziałam odsłaniając przed nimi niewielkich rozmiarów szafeczkę nocną, na której nie było nawet lampki.
-Eeee ty tak serio?- nie dowierzała Megan.
-A czemu nie. Idealnie nada się na moje kilka bibelotów.- odpowiedziałam huśtając moją torbę na palcu, po czym rzuciłam ją na stolik, a przynajmniej taki miałam zamiar, bo jak na razie tam nie wylądowało i nie zanosiło się, by tak się stało. Nie, nie zaczęła lewitować, ale została złapana przez pewnego osobnika o imieniu Adrian, który nie wiadomo skąd pojawił się za mną. Nie oglądając się za siebie wywróciła oczami i udałam się w stronę łóżka po drodze mijając po drodze zdziwioną Magdę i Bartka wykonującego dziwny ruch palcami, jakby chciał kogoś przywołać do siebie, sekundę później drzwi do pokoju same się zamknęły. Zdezorientowana spojrzałam na chłopaka obok mnie, na co tylko pomachał zabawnie brwiami i się uśmiechnął. Acha, czyli to jego sprawka.
-Co Cię do mnie sprowadza?- wypowiadając te same słowa co kilka minut wcześniej Bartek.
-Mnie?- spytał zdziwiony Adrian.
-Nie Świętego Mikołaja. No przecież, że ciebie.- odparłam z sarkazmem odwracając się w jego stronę i siadając na łóżku.
-A z tobą co dzisiaj?- zdziwił się przybyły blondyn podchodząc do swojej dziewczyny i witając się z nią.
-Nie wyspała się.- odpowiedziała za mnie Magda.
-Nic dziwnego.- podsumował Adrian.
-To wy gdzieś idziecie nocą i mnie nie zabieracie ze sobą.- zadała po raz kolejny tego dnia podobne pytanie brązowooka.
-Uwierz, nie chciałabyś tam być.- powiedziałam w tym samym momencie, co Adrian, kładąc się na łóżku.
-A co w ogóle się działo w nocy, ciągle słyszę, że to nic zabawnego, nic fajnego, ale nadal nie wiem co się stało.- nie wytrzymała Magda.
-Ja Ci nie powiem, bo też tego nie rozumiem.- odpowiedziałam ziewając.
-To może najwyższa pora to wyjaśnić.- powiedział Adrian siadając na moim łóżku. Pomimo zmęczenia podniosłam się do pozycji siedzącej, gdyż chciałam w końcu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodziło. 'Nie na mnie patrz tak, bo to nie ja będę mówił tylko on' wskazał głową siedzący obok mnie chłopak.
-Domyślam się, że to ja mam opowiadać leniu.- zwrócił się Bartek do Adriana.
-Ja jestem leniem...- i zaczęła się kolejna kłótnia. Magda z początku próbowała jakoś załagodzić sytuację, ale wiadomo, że niepotrzebnie się ingerowała, gdyż jej starania i tak nie przyniosły sukcesu. Ja zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, w końcu słyszałam je codziennie od kilku lat. Pokłócą się kilka minut, a potem spokój do końca dnia. Niezauważona zeszłam z łóżka i udałam się w stronę stolika nocnego w celu zbadania zawartości mojej wyjątkowo ciężkiej torby. Bibeloty, bibeloty, jeszcze raz bibeloty iiii... dochodzimy do najbardziej zaskakujących rzeczy w mojej bezdennej i wiecznie pustej(z wyjątkiem dzisiaj) torby, czyli ubrań. Co one tutaj robią? Przecież ich nie pakowałam. To samo tyczy się aparatu, na który natknęłam się w międzyczasie. Ciekawe. Teraz przynajmniej mogę się domyślać czemu się pojawił, chociaż do końca 100% pewności nie mogłam mieć. Jeżeli chodziło o Adriana, to jest on zdolny do dosłownie wszystkiego. Odłożyłam torbę na wcześniejsze miejsce uważając, by przypadkiem niespadła i zupełnie ignorując moich kłócących się przyjaciół, rozejrzałam się po rak kolejny dzisiejszego dnia po moim pokoju. Łóżko, drzwi, okno, stolik, krzesełko i... jeszcze jedne drzwi, których nie zauważyłam wcześniej, znajdujące się po prawej stronie od wejścia. Zaciekawiona podeszłam do nich. W sumie nic nadzwyczajnego, bo tylko zwykłe drzwi zapewne prowadzące do łazienki, ale było w nich coś co nie dawało mi spokoju. Niepewnie zbliżyłam do nich rękę, lecz kiedy ich dotknęłam, natrafiłam na zwykłą ścianę. Dziwne. Albo ze mną rzeczywiście dzieje się coś złego, albo ja już po prostu nie wiem co. Gwałtownie odwróciłam się tyłem do ściany i zjechałam po niej. Ja mam chyba jakieś zwidy. Przecież przed sekundą były tam jeszcze drzwi. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się dziwne rzeczy i nie wiedziałam czy to ze zmęczenia, czy po prostu jestem chora psychicznie i mój mózg postanowił się zabawić z moją psychiką i pokazywać mi przed oczami rzeczy, których nie ma. Nagle ściana za mną ustąpiłam i prawie wpadłam w jakąś wirującą dziurę, gdyby mnie ktoś nie złapał.
-Co... co to było?- spytałam przerażona spoglądając to na pustą ścianę, to na moich przyjaciół, którzy byli podobnie jak ja zdziwieni ty co się stało. Wyjątkiem był Adrian, który patrzył się wnikliwie w ścianę jakby chciał coś zrozumieć. Spojrzałam w to samo miejsce co on i instynktownie cofnęłam się kilka kroków do tyłu, by być jak najdalej od tego miejsca. Nie miałam pojęcia czemu, ale czułam wiejącą od niego negatywną energię. Wtem poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy obejrzałam się za siebie, ujrzałam Magdę, a za nią Adriana, który gestami nakazując nam ciszę, poganiał nas. W szybkim tempie opuściliśmy pomieszczenie i udaliśmy się do pokoju Bartka.
-Czy powie mi tu ktoś co się tutaj w ogóle dzieje?- powiedziałam nie rozumiejąc otaczającego mnie świata. W jednej chwili oczy wszystkich w tym pokoju zostały skierowane na mnie.
-Ja tylko poczułam, że tam jest niebezpiecznie.- odpowiedziała niepewnie Magda. Czyli nie tylko ja to poczułam.
-A wy?- spytałam spoglądając na chłopaków. Bartek otworzył usta, by coś powiedzieć lecz po chwili je zamknął, natomiast Adrian spuścił wzrok na swoje buty i unikał mojego wzroku. Ach czyli to wszystko ma jakiś związek z jego przeszłością.
-Właśnie, że niekoniecznie.-powiedział wcześniej wspomniany blondyn podnosząc na mnie swój wzrok.
-To czemu mi nie powiesz o co chodzi?- nie rozumiałam jego zachowania.
-Bo Ci mówiłem, że nie mogę. Zabronili mi.- powiedział to jakby z wyrzutem wskazując ręką na niebo, mówiąc ostatnie zdanie.
-Dobra, nieważne. Bartek może ty mi powiesz co tu się dzieje.- zwróciłam się do drugiego chłopaka. Dobrze wiedziałam, że prędzej czy później dowiedziałabym się od Adriana prawdy, ale było by to po co najmniej kilku kłótniach, a tego wolałabym uniknąć, bo nienawidzę się z nim kłócić.
-Pamiętasz tego faceta wczoraj?- spytał uważnie mi się przyglądając. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową.
-Rzecz w tym, że on nie jest człowiekiem.
-Wyglądał jak demon.- cicho skomentowałam siadając na łóżku blondyna.
-Bo niestety nim jest i to jest jeden z największych problemów, bo trudno jest go przez to pokonać. Przed chwilą w twoim pokoju najprawdopodobniej też był.- dokończył.
-Ale czemu? Co ja mu takiego zrobiłam, że się na mnie uwziął?- zastanawiałam się na głos.
-Tego akurat nie wiem.- odpowiedział Bartek siadając na krześle.
-Nie ty. Nie uwziął się na Ciebie. To w ogóle nie o Ciebie chodzi.- wtrącił się Adrian. Popatrzyłam na niego z pytaniem nie wiedząc o co dokładnie mu chodzi. Chłopak w odpowiedzi zrobił nieokreślony ruch ręką.
-Tu się kończy niekoniecznie jak mniemam.- odgadłam jego odpowiedź.
-No niestety masz rację, chociaż wolałbym to w końcu powiedzieć.- potwierdził moje przypuszczenia, mając głowę w dalszym ciągu spuszczoną.
-Nie rozumiem. Przecież to wbrew Kodeksu jaki ich obowiązuje.- odezwała się w pewnym momencie Magda. Ona też jest w to wplątana?
-Kodeks Ciemności? O niego Ci chodzi?- podjął temat Bartek
-Mhm
-Dawno już nie obowiązuje.
-Nie miałam pojęcia.
-W takim razie musiało Cię nie być spory kawałek czasu w centrali.
-No z dobre kilka lat. Wcześniej zajmowałam stanowisko w biurze.
-A byłaś na łącznictwie?
-Tylko na stażu.
-Tylko staż? Sporo Cię w takim razie ominęło.
-No niestety tylko staż. Kiedy miałam przyjść na pierwsze zajęcia zostałam powołana do Fru no i jestem.
-To szybko Cię wysłali.- podsumował blondyn. Szczerze, to w ogóle nic nie zrozumiałam z tej ich rozmowy.
-Nie chcę wam przerywać waszej konwersacji, ale muszę się zbierać. Robi się późno i w każdej chwili może wpaść tutaj jakiś nauczyciel.- powiedział Adrian. Wystraszyłam się trochę, bo nawet nie zauważyłam jak usiadł obok mnie.
-Wybacz. Nie chciałem Cię wystraszyć. Radził bym Ci poprosić kogoś o zmianę pokoju- powiedział wręczając mi moją torbę.
-I na wszelki wypadek nie wchodź to tego pokoju.- dodał wstając z łóżka. Chłopak pożegnał się z Bartkiem i Magdą, po czym zniknął. Minutę później do pokoju wparował nauczyciel informując, że jednak musimy opuścić pokoje, gdyż pomyliliśmy hotele. Mi pasuje, chociaż nie chce mi się łazić po całym mieście, bo nasz nauczyciel to łajza i nie umie znaleźć właściwego hotelu. Jak się jakieś 20 minut później okazało, nie było to tak daleko. Dostaliśmy pokoje dwuosobowe i jak zwykle w takich sytuacjach miałam go z moją kochaną Magdą.
-Wiesz, jest jedna rzecz, o której Ci nigdy nie mówiłam, a w zaistniałej sytuacji dobrze żebyś wiedziała.- zaczęła brązowooka, kiedy siedziałyśmy wieczorem razem na łóżku.
-Bo wiesz ja i Bartek nie jesteśmy ludźmi... tylko aniołami...
Hejo kochana! :3
OdpowiedzUsuńZ całego serduszka dziękuję za dedykację! ♥♥♥
Jejku! Ja prawie zaczęłam krzyczeć z radości, gdy zobaczyłam, że pojawił się rozdział. Ile ja na niego czekałam! Już obawiałam się, że się nie doczekam! Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!!!! ♥
Haha! Skąd ja znam to uczucie, że gdzieś idę, nikogo nie ma i zastanawiam się, czy czasem nie pomyliłam miejsc. Często też mam, że jadę na wycieczkę, nie biorę książek i zastanawiam się, czy to właśnie dzisiaj jest ta wycieczka xD
Ooo! Jak ja lubię... Siebie! Tak! Polubiłam siebie! :D :D :D
,,Z charakteru się praktycznie nie różnimy, no może Magduś mam w sobie trochę więcej "romantyzmu" jak to określił kiedyś Adrian.’’ -----> oooo! Jak słodko! *.* Gdybyś wiedziała, jak zaczęłam się szczerzyć na ten fragment ( jak podczas czytania większej części rozdziału ).
A już się bałam, że Adrian się nie pojawi, bo wcześniej coś go nie było ( jak ja go kooooooocham! ♥♥♥♥♥ ).
Haha! Fajny hotelik! Dosłownie uśmiałam się, jak zaczęli mówić o tych pokojach! Że też Jessi musiał się trafić najgorszy xD A później okazało się, że pomylili hotele! Haha!
Och. Nie spodziewałam się tego demona. A tym bardziej, że jestem Aniołem! Wow! Fajnie! :D A co demon chciał od Jessi? Podejrzane..,
No muszę kończyć... Chlip! :/
Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
Twoja Maggie! ♥♥♥
No fajnego masz chłopaczka co nie;)
UsuńTak też tak często mam z wycieczkami, ale najgorzej jest w domu zanim wyjdę, bo po 10 razy sprawdzam czy aby na pewno to dzisiaj akurat jest ta wycieczka, czy się nie spóźnię i czy nie pomylę miejsca, że jak przyjdę to nikogo nie będzie, apotem ludzie będą się ze mnie śmiali. Co do demona to będziesz musiała trochę poczekać, bo to nie takie proste. No jesteś aniołkiem. Było to zaplanowane od samego początku :) jak dla mnie jesteś zbyt dobra by być kimś złym.;)
Rozdział następny nie mam pojęcia kiedy się pojawi, bo jeszcze nie mam nic napisanego, a drugiego bloga też muszę nadrobić
Buźka CzJ;)